Pasztet lubię domowy i gdy piekę to znika bardzo szybko. Te w opakowaniach nigdy nam nie smakowały, choć w domu mam. Kupujemy bo czasami mamy ochotę na kromkę świeżego chleba z pasztetem. I tak - wiem - skład tych pasztetów to świństwo. Wybieramy jeszcze te z flaków - ze sprawdzonej masarni. Z dodatkiem borowików czy po prostu wędzony.
Tyle tytułem wstępu. Dzisiaj będzie mowa o pasztetach sojowych Sante. U mnie o naturalnym smaku. Przyglądając się jaki mają skład możemy znaleźć wodę , białko sojowe , olej roślinny rzepakowy , kaszę mannę i soję czy kukurydzę. Oczywiście przyprawy by nie był mdły, cebulę i koncentrat pomidorowy.
Im krótszy skład tym lepiej.
Smakowo mi ten pasztet odpowiadał, zjadłam świeżą i ciepłą bułkę ze smakiem.
Jednak nie zamieniłabym tego mojego domowego pasztetu na żaden inny sklepowy , nawet ten sojowy.
Zapraszam na stronę sklepu Sante
0raz na FB Sante
ja mam jakoś uraz do wszelkich kupowanych pasztetów, a kiedyś zajadałam się nimi ze smakiem
OdpowiedzUsuńGosia też wolę swój, domowy :) przynajmniej wiem, że jest z mięsa :)
UsuńNie kupuję za bardzo pasztetów. Sante jeszcze nie widziałam w żadnym sklepie.
OdpowiedzUsuńAle powiem Ci, że tak patrzę na Twoje zdjęcia i aż ślinka cieknie, zjadłabym taką bułeczkę z pasztetem i pomidorkiem :) !
ja z ulubionej masarni jeszcze od czasu do czasu kupuję :) właśnie do bułki i pomidora :)
UsuńSmaczne te pasztety :)
OdpowiedzUsuńzłe nie były :)
UsuńMuszę ich spróbować. Nie widziałam ich jeszcze ;)
OdpowiedzUsuńu mnie w Kauflandzie są np
UsuńMnie one nie smakują, niestety, wolę pasztety mięsne albo warzywne, ale nie z soi...
OdpowiedzUsuńmnie soja na początku bardzo przerażała, ale teraz od czasu do czasu robię orzeszki albo placuszki :)
UsuńZ ciekawości byśmy spróbowały:) Bo sojowego pasztetu jeszcze nie jadłyśmy:)
OdpowiedzUsuńpolecam więc na spróbowanie :)
Usuń